Przejdź do głównej zawartości

(DFR) Rozdział 7.2 - Przemiana





- Bracie Feng! - krzyknął Chen Xing: - Skąd się wzięły?!

- Nie dotykaj ich! - odpowiedział Feng Qianjun.

W momencie zetknięcia z czarnymi płomieniami stawało się w płomieniach.. Chen Xing nie odważył się ich dotknąć. Feng Qianjun wstał i krzyknął:

- Za tobą!

Wszystkie oddziały Jin upadły, ale pozostało jeszcze wiele żywych trupów. W tym momencie zaczęli otaczać Chen Xinga jeden po drugim.

- Przywołaj światło! - Feng Qianjun wymachiwał szablą i odcinał głowy żywych trupów od ciał. - Boją się światła! - Krzyknął.

W tym momencie Xiang Shu rzucił się już na kamienną platformę dużymi krokami, a jego miecz narysował łuk światła, gdy nim machał. Zamaskowany mężczyzna natychmiast podniósł rękę, aby odsłonić sztylet z prawego rękawa. Zderzył się z atakiem Xiang Shu z brzękiem - jego sztylet lśnił kolorem muszli konchy zanurzonej w truciźnie. Xiang Shu nie dał mu żadnej szansy na odwet i dźgnął mieczem gardło mężczyzny!

- Jesteś wykwalifikowany.

Zamaskowany mężczyzna cały czas miał rękę skierowaną na ciało Sima Wei na kamiennej platformie, podczas gdy drugą starał się poradzić sobie z ostrzem Xiang Shu. W ciągu chwili wymienili już trzy ruchy. Zamaskowany mężczyzna zobaczył, że nie będzie w stanie wytrzymać uderzeń Xiang Shu, więc nagle wzbił się w górę, wyprostował swoje ciało i faktycznie zaczął latać! Xiang Shu natychmiast się wycofał i spojrzał w górę na wysokość oddaloną o jeden zhang[1]. Zauważył, że zamaskowany mężczyzna nie odważył się polecieć daleko, jego lewa ręka nadal była skierowana na ciało Sima Wei, prowadząc niewidzialną i niekończącą się urazę, aby nasycić nią ciało zmarłego.

[1] 1 zhang = -3,3 m

Xiang Shu obserwował każdy ruch zamaskowanego mężczyzny, tylko po to, by zobaczyć, jak jego sztylet znika z trzepotaniem prawego rękawa, a mała żelazna kusza zajmuje jego miejsce. Na kuszy pojawiły się ostre strzały; zimne światło rozbłysło, gdy mężczyzna spojrzał z góry w dół – chciał zadać Xiang Shu śmiertelne uderzenie.

 

 

W tym samym czasie Feng Qianjun wyrwał się z ciasnego okrążenia i pobiegł w kierunku Chen Xinga, który był otoczony żywymi zwłokami.

- Dlaczego sprowadziłeś tak wielu żołnierzy?

- To oni znali drogę do tego miejsca, co innego mogłem zrobić? Dlaczego, u licha, jesteś taki wścibski? - zapytał Feng Qianjun.

Chen Xing podniósł rękę i krzyknął:

- To jest moja praca! Jak można to uznać za wścibskie?!

Nagle światło Lampionu Serca wytrysnęło z ręki Chen Xinga; wraz z błyskiem olśniewającego białego światła, żywe trupy zawodziły natychmiast się rozpraszając.

Zamaskowany mężczyzna zauważył wybuch białego światła i stłumione żywe zwłoki, więc nie przejmując się już Xiang Shu, odwrócił się, by spojrzeć.

- Pozbądź się ich! - krzyczał Feng Qianjun. - Pospiesz się!

Chen Xing nie był w bezpośrednim niebezpieczeństwie, ale chwycił łopatę w prawą rękę i podniósł Lampion Serca lewą. Zamierzał użyć łopaty, aby uderzać w głowy tej grupy żywych zwłok, ale w chwili, gdy zostały oświetlone białym światłem, instynktownie uciekały we wszystkich kierunkach. Chen Xing machał łopatą, aby ich uderzyć, ale zawsze kończyło się na tym, że huśtał się w powietrzu. W końcu przekształciło się to w sytuację, w której żywe zwłoki uciekały w pośpiechu, gdziekolwiek się udał. W ogóle nie był w stanie zbliżyć się do żadnego z nich. Chaos zstąpił na cmentarz w ułamku sekundy, jakby wilk zmieszał się ze stadem owiec.

- Nie mogę ich uderzyć! - irytował się Chen Xing. Już miał zgasić Lampion Serca, kiedy Feng Qianjun podbiegł do ściany i krzyknął:

- Chodź tu szybko!

I tak scena stała się bardzo dziwaczna. Młody mężczyzna trzymał żelazną łopatę, podczas gdy jego lewa ręka świeciła światłem, gdy zapędzał dużą grupę żywych zwłok na zachód od cmentarza. Żywe trupy stoczyły się razem, przeciskając się przez wąską drogę między dwoma ścianami i przechodząc przez nią hałaśliwie. Feng Qianjun krzyknął:

- Posłuchaj mojego polecenia, biegnij!

Chen Xing zaczął biec. Kiedy grupa żywych trupów była ścigana przez Lampion Serca w ten sposób, natychmiast przyspieszyła. W chwili, gdy rzucił się przez wąskie przejście, Feng Qianjun wziął głęboki oddech, zamknął oczy i wydał szalony ryk. Wymachując szablą poziomo przed sobą, zanurkował w dół spotykając się z oddział żywych zwłok z tornadem wewnętrznej siły, gdy pędził naprzód!

Jego szabla lśniła, gdy odbijała światło i z „whoosh" odcięła głowy prawie sześćdziesiąt żywych zwłok kolejno. Kiedy przybył przed Chen Xinga, ten miał zdumiony wyraz twarzy, ale Feng Qianjun subtelnie obrócił nadgarstek, a jego szabla zboczyła pod bardzo małym kątem z obecnej trajektorii; ostrze znajdowało się w odległości mniejszej niż trzy cale od twarzy Chen Xinga i otarło się tuż za jego nosem, przynosząc ze sobą podmuch zimnego wiatru.

Feng Qianjun zgiął nadgarstek, jednym ruchem strząsając resztki zgniłej krwi ze swojej szabli huanshou; jasne, zimne światło było nadal widoczne na czubku jego ostrza.

- Dobre umiejętności szabli. - Kiedy Chen Xing zobaczył ostrze zbliżające się do jego szyi, pomyślał, że jego głowa również zostanie odcięta i powiedział z ciągłym niepokojem: - Niesamowite.

- Schlebiasz mi, to tylko dlatego, że miałem świetną broń.

Wcześniej Feng Qianjun był całkowicie nieprzygotowany i nie był w stanie poradzić sobie z podstępnym atakiem żywego trupa. Ale teraz, gdy wiedział, z czym ma do czynienia, nie zostanie ponownie pokonany. Natychmiast odwrócił się i rzucił w stronę Xiang Shu.

Xiang Shu uważnie obserwował zamaskowanego mężczyznę, a ten teraz wydawał się być przestraszony. Chciał tylko jak najszybciej to załatwić; jednym pociągnięciem spustu poleciało sześć ukrytych strzał. To był moment, na który czekał Xiang Shu. Wymachując długim mieczem w dłoni i z sześcioma „ding ding ding" z rzędu, faktycznie zablokował każde z tych ukrytych strzał, które były tak cienkie jak pasmo włosów krowy!

- Ty...

Zamaskowany mężczyzna był oszołomiony. Xiang Shu wskoczył na kamienną platformę i obrócił się, dźgając mieczem lewą rękę zamaskowanego mężczyzny. Feng Qianjun przybył wkrótce potem; zrobił dwa kroki, aby wskoczyć na kamienny filar obok platformy, przekręcił szablę poziomo, aby zaatakować w dół, gdy wycelował ją w szyję zamaskowanego mężczyzny!

Jednak tylko czarna szata zamaskowanego mężczyzny została rozdarta - wnętrze było puste. Tkanina trzepotała i toczyła się w powietrzu, przywracając swój pierwotny wygląd. Mężczyzna wycofał się; jego maska spadła na ziemię, odsłaniając prawdziwą twarz.

Miecz Xiang Shu tylko zerwał rękaw mężczyzny, podczas gdy szabla Feng Qianjuna zdjęła mu maskę. Ta spadła i wylądowała z brzękiem. Dwaj mężczyźni wylądowali; Chen Xing podbiegł do przodu kamiennej platformy i spojrzał w górę.

Wyraźna i pełna wdzięku twarz mężczyzny została ujawniona, gdy spojrzał w dół, aby zbadać ich trzech z góry.

- A co to za potwór? - Feng Qianjun zmarszczył brwi.

- Nie wiem? - Chen Xing był zaskoczony. - Nikt tutaj i tak go nie zna, po co mu maska.

- Kim jesteś? - Głos mężczyzny był ostry, a jego twarz blada, gdy zapytał chłodno.

- Kim jesteś! - powiedział Chen Xing.

- Kim jesteś? - odpowiedział mężczyzna.

- Pierwszy powiedz, kim jesteś! Co zamierzasz zrobić? - zirytował się Chen Xing.

- On zwleka z czasem! - Xiang Shu zobaczył, że bezsensowna i niekończąca się rozmowa obracająca się wokół słów „kim jesteś, „kim jesteś" ma się rozpocząć i natychmiast przemówił, aby ją zatrzymać. - Nie trać czasu na rozmowę z nim!

Chen Xing otrzeźwiał, słysząc to. Z białym światłem otaczającym lewą rękę, spojrzał w niebo i krzyknął:

- Zgiń!

Chen Xing zrobił wszystko, co w jego mocy, a światło Lampionu Serca wybuchło w jednej chwili, zamieniając się w niezliczone cząsteczki światła, które rozproszyły się jak gwiazdy galaktyki, ale ten człowiek wybuchnął ostrym śmiechem.

- Głupcze, to nie tak, że jestem Diabłem Suszy.

Mężczyzna był całkowicie nietknięty. Podniósł prawą rękę i wyrzucił czarne płomienie, które zmiażdżyły trzy osoby poniżej i eksplodowały głośnym podmuchem!

Chen Xing nie spodziewał się, że ten czarownik w ogóle nie będzie się bał światła Lampionu Serca. Feng Qianjun i Xiang Shu odwrócili się w tym samym czasie i rzucili się na Chen Xinga. Xiang Shu najpierw kopnął Feng Qianjuna, po czym owinął jedną rękę wokół talii Chen Xinga i przetoczył się z nim po ziemi, a następnie ukrył się za kamienną platformą. Cała trójka uniknęła czarnych płomieni. Xiang Shu popchnął Chen Xinga za kamienny filar, po czym odwrócił się i pobiegł.

W tym momencie kruk przeleciał z daleka. Mężczyzna w czarnej szacie roześmiał się maniakalnie i powiedział w szale:

- Udało się...

Następnie, na centrum kamiennej platformy, czarne płomienie wybuchły z ciała Sima Wei z głośnym hukiem i wystrzeliły ze szczelin jego zbroi. Rozbłysły i wzniosły się w niebo z pancerza, a następnie rozpadły na czarne cząstki światła, po czym poleciały na północny zachód.

Marmurowy biały kolor nieba o świcie wyłonił się ze Wschodu; ubrany na czarno mężczyzna uwolnił drugą rękę i z kuszą po lewej i sztyletem po prawej powoli zszedł na dół. Zmierzył się z Xiang Shu, w ogóle nie uważał Chen Xinga i Feng Qianjuna za groźnych, koncentrując się tylko na radzeniu sobie z tym pierwszym.

- Nie ma stóp – powiedział Feng Qianjun zza filaru – czy jest duchem? Jak sobie z nim poradzić?

- Nie wiem...

- Czy nie jesteś egzorcystą?

- Ale co ważniejsze, nawet nie wiem, kim on jest! - odpowiedział Chen Xing.

Umysł Chen Xinga pędził; nigdy nie widział kogoś takiego w starożytnych tekstach, ale Xiang Shu wyciągnął swój długi miecz i powiedział spokojnie:

- Kim dokładnie jesteś?

- Ja też nie wiem. - Ubrany na czarno mężczyzna o bladej twarzy powiedział: - To nie ma znaczenia, weź... to.

Rzucił się na Xiang Shu w jednej chwili, ale atak sztyletem został natychmiast zablokowany. Ten drań mógł swobodnie latać po niebie i poruszać się wszędzie jak duch. Jego sztylet latał wszędzie, tworząc niezliczone iluzje, które współpracowały z silną kuszą w lewej ręce. Bez względu na to, jak Xiang Shu próbował ściąć mu głowę, wszystko, co mógł zrobić, to rozerwać czarną szatę na nim, nie raniąc go w najmniejszym stopniu.

Feng Qianjun widział, że przeciwnik jest naprawdę trudny do pokonania, więc mógł tylko dzierżyć swoją długą szablę w jednej ręce i ponownie wybiec.

Musi być sposób... Chen Xing uporczywie aktywował Lampion Serca i pomyślał, czy to zadziała, jeśli po prostu cisnę magię bezpośrednio w jego twarz, aby go spalić? Lampion Serca w jego dłoni był czasami silny, a słaby w innych momentach – zmieniał się nieustannie. Nagle zdał sobie z tego sprawę...

... Żelazny miecz w dłoni Xiang Shu faktycznie zaczynał migotać jasnym światłem w wraz z falą aktywacji Lampionu Serca Chen Xinga!

Xiang Shu doszedł do tego samego wniosku i spojrzał na Chen Xinga, gdy miał pełne ręce roboty.

- Miecz! - Krzyknął.

W tym momencie Feng Qianjun rzucił się już do przodu, aby odciąć dolną połowę ciała ubranego na czarno mężczyzny. Czarne płomienie natychmiast wybuchły z dołu jego szaty i przetoczyły się przez centralną część cmentarza.

Chen Xing podniósł lewą rękę, przykucnął i z daleka nakierował się na Xiang Shu.

W następnej chwili żelazny miecz w rękach Xiang Shu zabłysnął olśniewającym białym światłem, które zderzyło się z czarnymi płomieniami. Jak palące słońce, które stopiło krew, wyrzucało czarne płomienie, aż prawie całkowicie zniknęło!

Ubrany na czarno mężczyzna był oszołomiony, właśnie miał się wyprostować, aby uniknąć ciosu, kiedy Feng Qianjun zeskoczył z kamiennego filaru od tyłu i wymachując szablą w dół na głowę mężczyzny, zmusił go do powrotu na ziemię. Xiang Shu dzierżąc miecz obiema rękami, narysował promienny łuk, odwrócił się, zrobił szybki kok i dźgnął mężczyznę obrotem ręki.

Długi miecz, wzbogacony magią Lampionu Serca, dźgnął i przebił klatkę piersiową ubranego na czarno mężczyzny. Wpuścił mrożący krew w żyłach pisk i zaczął drżeć w niekontrolowany sposób.

- Dlaczego, czy to światło... - Czarne płomienie pod ubranym na czarno mężczyzną zamieniły się w biały rozbłysk w ułamku sekundy i wybuchły we wszystkich kierunkach, spalając go na popiół.

- Nie wiem – cała trójka odpowiedziała zgodnie.

- Nie powiedziałbym ci, nawet gdybym wiedział, możesz obwiniać się tylko za własnego pecha – dodał Chen Xing.

Rozległ się głośny podmuch, a ubrany na czarno mężczyzna został spalony na niezliczone cząsteczki światła i zniknął z błyskiem. Jego czarna szata wylądowała na ziemi, a następnie spontanicznie się zapaliła. W końcu popiół będzie popiołem, a pył będzie pyłem[2], nic nie pozostanie.

[2] "(...) popiół będzie popiołem, a pył będzie pyłem(...)" – przysłowie oznaczające, że zawsze będziesz tym, kim w końcu masz być.

Szkarłatne słońce wzeszło na skraju góry Longzhong, oświetlając cmentarz w połowie drogi w górę, Wszechobecne udręczone zawodzenie armii Jin stopniowo malało. Wątpliwości w sercu Chen Xinga rosły. Spojrzał na Xiang Shu, który schylił się, by podnieść maskę, która spadła z twarzy ubranego na czarno mężczyzny.


Tłumaczenie: Aisling



Poprzedni rozdział                                        Następny rozdział


Komentarze