Wyschnięte jezioro otoczone było warstwami uschniętych drzew. W żywiołowych czasach miejsce to miało góry, jeziora, wodospady i gigantyczne drzewa o skręcających się i splecionych korzeniach. Ale teraz stało się niesamowitą, upiorną krainą.
Na środku suchego jeziora znajdowała się wysepka. Na niej, pod drzewem siedział młody mężczyzna ubrany w białe szaty, mniej więcej w wieku Chen Xinga. Xiao Shan przykucnął obok niego i jak wilk podniósł jedną nogę do góry, drapiąc się po uszach i chrząkał, gestykulując na tego ubranego na biało młodzieńca.
- Nazywam się Lu Ying – powiedział cicho młody człowiek. – Przepraszam, mogę z tobą rozmawiać tylko siedząc w ten sposób. Z powodu Shi Hai i krwi Boga Diabła, cała moja siła została wyczerpana.
Chen Xing miał mgliste przeczucie, że znaleźli się we właściwym miejscu.
Po tym, jak Xiao Shan podrapał się po swędzącym miejscu, poruszył się trochę i zasłonił młodego człowieka o imieniu Lu Ying, obserwując Xiang Shu z nieufnością w oczach. Chen Xing podał mu drugi pazur. Xiao Shan zaakceptował go i założył.
- Widziałem cię już wcześniej – powiedział nagle Xiang Shu.
- Ja ciebie też widziałem - odpowiedział Lu Ying. – Jesteś ludzkim synem Wielkiego Chanyu Shulü Wena, małym mistrzem Chi Le Chuan. Widziałem cię z daleka wiele lat temu, nad jeziorem Barkol.
- Człowiek… - powiedział Chen Xing. – Jesteś… czekaj! Ty! Jesteś…
- Tak, jestem yao – powiedział znużony Lu Ying.
W tym momencie Lu Ying odwrócił się lekko. W świetle gwiazd Chen Xing wyraźnie zobaczył go w pełni i krzyknął!
Początkowo połowa ciała Lu Yinga, która była zwrócona w ich stronę, należała do eleganckiego i przystojnego, młodego mężczyzny, który wydawał się mieć około szesnastu lub siedemnastu lat. Jednak druga połowa jego ciała ukryta w cieniu była już tak zgniła, że odsłaniała niesamowicie białe kości, można było niejasno zobaczyć jego czarne wnętrzności. Chen Xing szybko podszedł i ukląkł przed Lu Ying, aby sprawdzić.
Xiao Shan natychmiast się zdenerwował, ale Lu Ying przekazał mu, że wszystko jest w porządku.
- Xiao Shan po prostu martwi się o moje ciało, proszę mu wybaczyć.
Xiang Shu powoli podszedł i przyjrzał się Xiao Shanowi i Lu Yingowi.
- Czy on jest yao? – Kiedy Chen Xing badał Lu Yinga, spojrzał na Xiao Shana.
Xiao Shan wspiął się za Lu Yinga, aby coś znaleźć.
- On jest człowiekiem jak ty – odpowiedział Lu Ying. – Ale zanim Wilczy Bóg umarł, przekazał mu swoje moce yao, aby uratować mu życie.
- Kto jest Wilczym Bogiem? – Zapytał Xiang Shu, marszcząc brwi.
- Drugi bóg, który strzeże ze mną świętej góry Carosha po tym, jak Smoczy Bóg, Zhuyin, zstąpił na ludzki świat… Ale dla was, egzorcystów, powinien[1] być nazywany wielkim yao.
[1] Odnosi się to do Smoczego Boga, nie do Boga Wilka.
- Wu. – Chen Xing obejrzał ciało Lu Yinga, ale odkrył, że większość jego ciała już zgniła. Było wyraźnie skorodowane przez jakąś silną toksynę i naprawdę nie mógł nic zrobić, aby pomóc.
- Nie mogę być uratowany – powiedział Lu Ying. – Gdyby cisza nie ogarnęła całej magii, wciąż mogłaby być jakaś nadzieja. Przez ostatnie kilkaset lat męczyłem się z różnymi sposobami. W tym świecie tylko Lampion Serca może pozbyć się dla mnie demonicznego Qi, ale ty teraz nie możesz tego zrobić.
- Demoniczne Qi? – Chen Xing zmarszczył brwi.
- Po tym, jak zostałem zainfekowany krwią Boga Diabła, moje wnętrzności zaczęły gnić – odpowiedział Lu Ying. – Tylko przywołując Duchowe Qi Nieba i Ziemi i używając Lampionu Serca, aby siłą oczyścić moje ciało, moje życie może zostać uratowane.
Xiao Shan wyłowił bardzo mały kawałek bursztynowego żetonu z drzewa za Lu Yingiem. Podał go Chen Xingowi, dając mu znak, by go przytrzymał.
- Są w nim zapieczętowane prochy feniksa – wyszeptał Lu Ying. – Kiedyś pomyślałem, że być może siła feniksa z jego setnego odrodzenia w kąpieli ogniowej może odbudować moje ciało. Ale po ciszy wszelkiej magii nawet feniks nie byłby w stanie się zreinkarnować. Uratuj go, a kiedy cała magia zostanie przebudzona, może nadal mieć szansę na odrodzenie.
Chen Xing spojrzał w dół na żeton, tylko po to, by zobaczyć migoczący popiół zamknięty w bursztynie. Kiedyś czytał o tym w książkach: feniks odradza się raz na sto lat. Po spaleniu, aż nic nie pozostanie w Prawdziwym Ogniu Samadhi, wśród popiołów narodzi się nowe pisklę. Podczas odrodzenia w łaźni ognistej, jeśli ktoś właściwie wykorzysta uwolnioną wówczas energię, może ona odbudować ludzkie ciało, a nawet wskrzesić zmarłych.
Teraz z feniksa pozostała tylko mała filiżanka popiołu. Prawdopodobnie nie mógł się odrodzić po spaleniu.
- Ten dzień nadejdzie. – Chen Xing przykrył swoją odzieżą zgniłą połowę Lu Yinga. Po dłuższym zastanowieniu spojrzał na Xiang Shu.
- Wiem, że nadejdzie taki dzień – Lu Ying uśmiechnął się lekko. - Ale nie mogę doczekać do tego czasu. Na szczęście ty i Obrońca, Bóg Wojny wciąż przyszliście, pozwalając mi z godnością zaczekać na tę ostatnią chwilę.
- Co się u licha stało? – Zapytał Xiang Shu.
Lu Ying skinął na Xiao Shana, więc ten podszedł i położył się wygodnie w jego objęciach.
- To bardzo długa historia – odpowiedział oszołomiony. – Proszę, usiądźcie. Zgaduję, że po przybyciu z odległości tysięcy mil oboje musicie już sporo wiedzieć. Mam nadzieję, że po wysłuchaniu mojej relacji pomoże to wam obu znaleźć odpowiedzi.
- Cisza wszelkiej magii – powiedział Chen Xing.
- Kjera – odezwał się Xiang Shu.
Oboje siedzieli przed Lu Yingiem. Xiao Shan nie mógł zrozumieć ich rozmowy. Kiedy tak leżał w ramionach Lu Yinga, zaczął ziewać.
Chen Xing zdecydowanie przeszedł do sedna i powiedział:
- Co jest takiego wyjątkowego w tej górze? Dlaczego wszystko zaczyna się tutaj?
- Wszystko zaczyna się od Caroshy – odpowiedział Lu Ying. – To jest wskazówka, którą znaleźliście?
Chen Xing rozwinął mapę i pokazał ją Lu Yingowi. Xiao Shan lekko się rozbudził i przejął kontrolę. Patrzył na nią z przodu i z tyłu, z lewej i z prawej, a nawet odwrócił ją do góry nogami.
- Tak jak wspomniałem, jest to miejsce, w którym zstąpił Smoczy Bóg, Zhuyin. – Lu Ying zastanowił się przez chwilę, zanim powiedział: - Zacznijmy od Zhuyin, zgodnie ze starożytnymi zapisami…
- Dzień z otwartymi oczami; noc z zamkniętymi oczami – powiedział Chen Xing. – To początek wszystkich smoków, pierwszy smok na tym świecie.
- Zgadza się – Lu Ying grzecznie skinął głową, po czym kontynuował: - Pan Zhuyin wprawił czas w ruch, szturchając żyły nieba i ziemi, tworząc koło czasu. Tak jak wielki Bóg Pangu trzymał niebo stopami na ziemi przez osiemnaście tysięcy lat, Zhuyin użył swojej świętej mocy, aby poruszać czasem, obracając czakrę nieba i ziemi bez końca. Po wielu latach w końcu spadł tutaj i zmienił się w szczyty Caroshy przed tobą.
- Wilczy Bóg i ja jesteśmy strażnikami grobowca po jego zstąpieniu. Po zdobyciu smoczych mocy Lorda Zhuyina zamieniliśmy się w yao. Wilczy Bóg jest odpowiedzialny za dzień, podczas gdy ja jestem odpowiedzialny za sny długich, ciemnych nocy. Dodatkowo Lord Zhuyin ma smoczego syna o imieniu „Yeming”, ale nikt nie wie, gdzie on teraz jest.
- Jak długo żyjesz? – Zapytał z powątpiewaniem Xiang Shu.
- Około czterystu lat – odpowiedział Lu Ying. – Wilczy Bóg i ja nie jesteśmy jak Feniks. Nasze dusze nie odradzają się w samsarze, ale raczej nasze moce yao są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dwanaście lat temu Wilczy Bóg wyczuł niezwykłą zmianę na południowym wschodzie, więc tam wyruszył.
- Południowy wschód to… - Chen Xing zmarszczył brwi.
- Karakorum – odpowiedział Xiang Shu.
Lu Ying skinął głową.
- Wciąż pamiętam, że dzień sprzed dwunastu lat był jak dzisiejsza zimowa noc – powiedział Lu Ying. – Bóg wilka przywiózł to dziecko z Karakorum, było poważnie ranne. Przekazał ostatnie kawałki swoich mocy yao Xiao Shanowi, zanim stracił przytomność. Próbowałem wszystkiego, co mogłem, aby pozbyć się tej toksyny dla Wilczego Boga, ale przypadkowo zaraziłem się niż również sam…
Xiang Shu chciał tylko wiedzieć, jak bardzo ten zgniły młodzieniec jest zaangażowany w Demony Suszy, ale druga strona nadal owijała w bawełnę, nie podnosząc głównego punktu, więc zaczął się trochę niecierpliwić. Jego brwi były lekko zmarszczone, ale Lu Ying już to wyczuł i dał znak, aby nie był tak zaniepokojony.
- Czym dokładnie jest ta trucizna? – Chen Xing wiedział, że po ciszy wszelkiej magii nie tylko egzorcyści, ale nawet yao świata stracili swoją moc. Jeśli Duchowe Qi nadal istniało, nawet jeśli tak silny yao nie mógł pozbyć się toksyny, mógł przynajmniej polegać na swoich mocach regeneracyjnych, aby przez jakiś czas walczyć u drzwi śmierci.
- Diabelska krew Boga – powiedział Lu Ying. – To jest powód, dla którego śmiertelnicy po śmierci zmieniają się w Demony Suszy. Pochodzi od starożytnego, potężnego yao, który jest nawet starszy niż zapisy historii ludzkości.
Wszyscy pod drzewem milczeli przez chwilę. Xiao Shan już spokojnie w objęciach Lu Yinga.
- Kto to jest? – Zapytał Chen Xing. – Pamiętam, że jest tylko jedna istota, która w zapisach historycznych nazywana jest „Diabelskim Bogiem”.
- To on – odpowiedział Lu Ying. – Zgadłeś, masz racę.
Chiyou walczył z Żółtym Cesarzem w Banquan, kiedy został pokonany. Żółty Cesarz, Xuanyuan, podzielił zwłoki Chiyou: jego głowa, kończyny, tułów i serce zostały pochowane w siedmiu miejscach w Boskiej Krainie.
- Krew pozostawiona przez Diabelskiego Boga – kontynuował Lu Ying – może obudzić zmarłych, zwołując ich do walki o nią. To jest powód pojawienia się Demonów Suszy.
Chen Xing nagle sobie przypomniał! To znaczy, że to, co Kjera podał ojcu Xiang Shu, Shulü Wenowi do picia, było lekarstwem zmieszanym z krwią Diabelskiego Boga!
- Kjera jest jego inkarnacją? – Zapytał ściszonym głosem Xiang Shu.
- Niemożliwe! – Odparł natychmiast Chen Xing. – Gdyby Chiyou z powodzeniem uzyskał ludzką postać, Boska Kraina nie byłaby taka, jaka jest teraz.
Mówiąc o tym, Chen Xing niespodziewanie poczuł trochę strachu. Wcześniej wymyślił wiele hipotez dotyczących Demonów Suszy, ale wszystkie jego spekulacje opierały się na gatunku „yao”. Mogło to być spowodowane złymi sztukami lub zmianą wywołaną przez jakiś rodzaj yao, ale nigdy nie spodziewał się, że prawdziwym wrogiem, z którym miał do czynienia, będzie Chiyou!
Jakie stanowisko zajmował Chiyou? Był starożytnym Bogiem Wojny! Bóg wszystkich wojen na świecie! Nawet Xuanyuan musiał polegać na mocy niebiańskiego cesarza, Xuannu, Mistrza Deszczu Fengbo i świętego smoka, aby ostatecznie pokonać go po latach wojny. Nawet wtedy nie mogli całkowicie wyeliminować Chiyou i mogli jedynie rozczłonkować jego zwłoki i zapieczętować je w siedmiu różnych miejscach w Boskiej Krainie.
Po upływie tysięcy lat ta różnica w sile była naprawdę zbyt duża! Jeśli Chiyou ożył, był to diabeł na poziomie boga; niemożliwe było, aby na świecie był ktoś, kto mógłby być jego przeciwnikiem. Samo spotkanie z nim twarzą w twarz obróciłoby każdego w popiół!
Ale Xiang Shu nie wiedział o legendach Hanów i zapytał tylko, marszcząc brwi:
- Więc kim jest Kjera?
- Kjera? – Lu Ying pomyślał o tym, a następnie powiedział: - Chociaż nie wiem, o kim mówisz, ale zgaduję, że powinien to być Shi Hai.
Xiang Shu zamierzał kontynuować, ale Chen Xing powstrzymał go swoim spojrzeniem. Wyraźnie wyczuwał, że życie Lu Yinga powoli się wyczerpuje i nie zostało mu wiele czasu – teraz widać było tylko ostatnie ślady światła słonecznego[2].
[2] Przysłowie odnoszące się do ostatnich chwil przed czyjąś śmiercią.
- Shi Hai jest podwładnym Boga Diabła – Lu Ying zamknął oczy i powiedział powoli. – Nawet nie pamiętam, kiedy pojawił się na tym świecie. Jedyną kwestią, którą mogę potwierdzić, jest to, że żył znacznie dłużej niż ja i Wilczy Bóg i być może jest jedną z osób pozostałych ze starożytnego świata. Zgodnie z ostatnimi słowami Wilczego Boga, Shi Hai mógł uwolnić się z grobowca wiele lat temu. W końcu w całej Boskiej Krainie Xiongnu i Han na Południu walczyli przez wiele lat i spowodowali zbyt wiele zmian. Przyczyny tego wszystkiego są niezbadane.
Chen Xing zauważył, że głos Lu Yinga staje się coraz cichszy.
- Jesteś bardzo zmęczony, Lu Ying, myślę, że musisz trochę odpocząć.
- W porządku – Lu Ying otworzył oczy i wymusił uśmiech. – Dwanaście lat temu Shi Hai po raz pierwszy wrócił na Północ i poważnie zachorował. Ponieważ korozja pogarszała się z każdym dniem, moje pozostałe moce yao również były dotknięte niechęcią. Wszystkie cmentarze, które widziałeś po drodze, to miejsca, w których Xiongnu pochowali swoje kości.
Chen Xing przypomniał sobie, jak Lu Ying wspomniał, że był „odpowiedzialny za sny w długie, ciemne noce”. Po tym, jak został zarażony, sny musiały również zamienić się w koszary, podobnie jak Xiang Shu przypomniał sobie swoją przeszłość we mgle.
- Więc te żywe trupy przeszły niezwykłe zmiany? – Zapytał.
Lu Ying pokręcił głową.
- Kilka lat później, kiedy użyłem wszystkich moich sił, aby oprzeć się korozji, Shi Hai przybył na północ po raz drugi. Był bardzo cierpliwy. Czekał, aż zostanę skorodowany przez diabelską krew boga przez bardzo długi czas, zanim wyszedł, aby mnie odnaleźć. Przyniósł ze sobą także zwłoki śmiertelnika. Ten śmiertelnik nazywał się „Sima Yue”, kiedy żył.
- Sima Yue, Wielki Książę Morza Wschodniego Jin! – Krzyknął Chen Xing.
Lu Ying skinął głową.
- Przez długi czas, żyłem w odosobnieniu w górach i nic nie wiedziałem o waśniach ludzi. Shi Hai przekonał mnie, abym poddał się i ślubował wierność Panu Bogu Diabła, aby zbudować świat bez śmierci…
Chen Xing nie mógł uwierzyć własnym uszom. Chodził tam i z powrotem po uschniętej wysepce, mówiąc:
- Szaleństwo, to absolutne szaleństwo!
Lu Ying westchnął, po czym odpowiedział:
- Narodziny, starość, choroba i śmierć są częścią samsary. Jeśli nie ma śmierci, jak mogłoby istnieć życie? Jeśli nie ma bólu, jak może być radość? Czas jest jak karczma, a ja jestem podróżnikiem. Bez pożegnań i odejść, jak świat mógłby rozkwitać i rozmnażać się bez końca? Oczywiście odrzuciłem sugestię Shi Hai. Potem Sima Yue walczył ze mną i zerwał mi rogi, których mogłem używać do dowodzenia bestiami. Teraz mogę zostać na górze Carosha tylko po to, by walczyć u drzwi śmierci.
W tym momencie Xiao Shan się obudził. Widząc, że Lu Ying zaczyna kaszleć, wyciągnął rękę i poklepał się po piersi. Lu Ying pogłaskał Xiao Shana po głowie i kontynuował:
- Rok później, kiedy Xiao Shan miał dziewięć lat, ktoś przybył z Południa. Był cennym księciem plemienia Akele, którego ze życia nazywano „Youduo”.
Tłumaczenie: Aisling
Komentarze
Prześlij komentarz