Xiang Shu wszedł do Chi Le Chuan w milczeniu. Atmosfera była tak cicha, że wydawała się niesamowita. Kilka wron siedziało na królewskim namiocie w oddali. Odwróciły się, by spojrzeć na Xiang Shu i w jednej chwili machnęły skrzydłami i odleciały.
- Xiang Shu – wyszeptał Chen Xing.
Xiao Shan wyskoczył z sań i wylądował na śniegu. Rozejrzał się dookoła, powąchał zapach niesiony przez wiatr, po czym odwrócił się i ze stalowymi pazurami na ziemi pomknął przez śnieg.
Xiang Shu przeszedł przez upiorny widok ruin Chi Le Chuan bez słowa. Intensywna niechęć przenikała otoczenie. Kiedy dotarli do królewskiego namiotu, Chen Xing głośno krzyknął. Jego wzrok przysłoniła czerń i prawie zemdlał.
Na zewnątrz królewskiego namiotu leżały zwłoki Małżonki króla Akele, która wciąż mocno ściskała w ramionach małego księcia. Matka i syn nie żyli od dawna.
Chen Xing był tak zły, że aż wypluł z ust pełno krwi. Jego wzrok zamazał się, a wszystko, co widział, to podwójne obrazy trzęsące się przed nim. Sceneria wydawała się czasami odległa, a potem bliska. Xiang Shu, który stał obok niego, złapał go za ramię jedną ręką.
Chen Xing w końcu nie wytrzymał i upadł na ziemię, nieprzytomny.
Nie wiedział, ile czasu minęło, gdy płatki śniegu wylądowały na jego twarzy, a lodowata dłoń poklepała go po policzku. Chen Xing obudził się tylko po to, by zobaczyć Xiao Shana kucającego obok niego ze smoczymi pazurami na plecach. Kilka razy pociągnął za rękaw Chen Xinga, prosząc go, by wstał.
Chen Xing usiadł oszołomiony i dopiero wtedy w pełni odzyskał przytomność. Jego łzy się przelewały, czuł się tak zdenerwowany, że chciał umrzeć – król Akele chronił go aż do Caroshy, a aby uratować jego i Xiang Shu, poświęcił nawet własne życie. Żona, która była daleko w Chi Le Chuan, była jego jedyną nadzieją, za którą nie zawahał się umrzeć.
Ale nie wiedział, że Małżonka i mały książę zginęli w ten sposób.
- KTO TO ZROBIŁ?! – Smutek i oburzenie Chen Xinga sięgnęły zenitu, gdy krzyczał w gniewie.
Xiao Shan odskoczył przerażony. W tym momencie nawet Lampion Serca nie mógł uspokoić wściekłości Chen Xinga. Siedział przed królewskim namiotem, całe jego ciało drżało nieustannie, myślał tylko o zabiciu… Chciał posiekać ciało sprawcy tego wszystkiego na kawałki!
Xiao Shan wskazał na coś w oddali i na Chen Xinga, aby zobaczył. Chen Xing spojrzał w górę, tylko po to, by dostrzec postać Xiang Shu wychodzącą spod ciemnego, ponurego nieba.
Niósł zwłoki na plecach, a kolejne ściskał pod pachą, gdy przechodził przez otwartą przestrzeń, gdzie Chi Le Chuan organizowało Festiwal Zakończenia Jesieni. Przeniósł zmarłych nad brzeg rzeki, gdzie kiedyś odbywały się kremacje, zrzucił ich, a następnie w milczeniu odwrócił się i poszedł do innego namiotu, aby znaleźć swoich zmarłych współplemieńców.
- Xiang Shu… - Głos Chen Xinga zadrżał. Atmosfera wydawała się niezwykle niebezpieczna. Sądząc po charakterze Xiang Shu, nie wiedział, co zrobi dalej, jeśli Che Luofeng… Che Luofeng? Chen Xing nie śmiał sobie wyobrazić, jak by to było, gdyby Xiang Shu zobaczył zwłoki Che Luofenga.
Natychmiast wstał i ruszył za Xiang Shu.
Odkąd przybyli do Chi Le Chuan, nie przemówił ani razu.
- Xiang Shu?
Xiang Shu spojrzał na Chen Xinga. Na plecach niósł dwa trupy i przeniósł je nad brzeg rzeki.
Chen Xing wziął głęboki oddech. Pchnął zużyty wózek i wniósł na niego zwłoki. Jednak Xiang Shu podniósł rękę, dając znak, by Chen Xing nie dotykał zmarłych.
Tak więc Chen Xing mógł tylko stać z boku i patrzeć. Xiang Shu wniósł pięć lub sześć ciał na wóz. Chen Xing zauważył, że Xiang Shu zakrywał oczy każdego ze zmarłych, a następnie szeptał w języku Tiele, zanim kładł ich na wózek. Jego ruchy były bardzo delikatne, jakby bał się ich zaskoczyć.
Dopiero potem Xiang Shu poprosił Chen Xinga, aby pchnął wózek.
- Xiang Shu – wypowiedział zaniepokojony Chen Xing.
Xiang Shu dał znak, aby Chen Xing poszedł i nie dbał o niego. Chen Xing otarł łzy. Razem z Xiao Shanem, każdy z nich złapał po jednym pasie połączonym z szybami wozu z każdej strony i przewieźli zwłoki na brzeg rzeki.
Zginęło ponad trzy tysiące osób. Słońce zaszło, potem znów wzeszło i minęła cała noc. Chen Xing skończył liczyć zmarłych, po czym wpatrywał się tępo w Xiang Shu.
- Nie Che Luofeng – Xiang Shu w końcu wypowiedział kilka pierwszych słów.
Chen Xing odetchnął z ulgą. Pod Chi Le Chuan było ponad trzydzieści tysięcy osób. Trzy tysiące zmarłych, ale na szczęście nie było ich więcej, a Che Luofeng wciąż żył. Kiedy wydarzyło się nieprzewidziane wydarzenie, Che Luofeng musiał poprowadzić innych członków plemienia do walki i wycofać się z tego miejsca.
Xiao Shan podniósł skądś zardzewiały miecz i podał go Xiang Shu. Xiang Shu spojrzał na niego, a potem skinął głową, sygnalizując, że rozumie.
To była broń przyniesiona przez starożytnych Xiongnu, żywych trupów po tym, jak zostali przebudzeni na górze Carosha.
- Dokąd oni poszli? – Zapytał Chen Xing. – Czy zostali schwytani?
Po bójce w Chi Le Chuan spadł ciężki śnieg i wszystkie ślady stóp na równinach zostały zakryte. Ale Xiao Shan poszedł na peryferia i krzyknął „aowu…”, aby zawołać wilki, które obserwowały wszystko z boku.
Wokół zebrała się wataha. Xiang Shu pozwolił wilkom spojrzeć na broń i powąchać ją, a te następnie rozdzieliły się i rozproszyły po górach, aby ich znaleźć.
Po tym, jak Xiang Shu skremował zwłoki, usiadł w milczeniu.
- Xiang Shu – powiedział Chen Xing.
- Będę twoim Obrońcą – odpowiedział Xiang Shu. – Chcę na nich polować aż po krańce ziemi. Ocalę moich współplemieńców.
- Xiang Shu… - westchnął Chen Xing. – Ty… uspokój się.
Kiedy Xiang Shu spojrzał na Chen Xinga, Chen Xing poczuł przerażenie. Zimny dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie, ponieważ Xiang Shu przed nim miał oczy pełne nienawiści i naprawdę przypomniało to spojrzenie Murong Chonga, kiedy patrzył na nich pod miastem Chang’an.
- Nie kwalifikuję się już do bycia Wielkim Chanyu. Nie mogę nawet chronić własnego narodu.
- Shulü Kong, twoje serce jest teraz wypełnione zemstą. Najpierw musisz się uspokoić.
Wilki nadeszły. Xiao Shan podskoczył i dosiadł jednego, a następnie zaszczekał na nich „aowuaowu”. Xiang Shu natychmiast wziął miecz na plecy i wybiegł z Chi Le Chuan, rzucając się po śniegu i podążając za dzikim wilkiem, który prowadził!
Chen Xing szybko ruszył za nimi. Xiang Shu nie zwalniał, więc Chen Xing nie mógł go dogonić. Xiao Shan, który jechał na Białej Grzywie, zawrócił i dał znak Chen Xingowi, aby również dosiadł wilka, a następnie podążyli za Xiang Shu.
- Xiao Shan – powiedział Chen Xing.
Xiao Shan odwrócił się i rzucił powątpiewające spojrzenie na Chen Xinga. Chen Xing pomyślał o tym, że kiedy Lu Ying powierzył im dziecko, zrobił to, aby zaopiekowali się Xiao Shanem, ale niespodziewanie Xiao Shan okazał się tak bardzo pomocny.
- Dziękuję – powiedział mu Chen Xing.
- Chen Xing. Chen Xing? – Zapytał Xiao Shan.
Chen Xing zaśmiał się gorzko i skinął głową.
- Chen Xing.
- Chen Xing, Chen Xing? – Powiedział znów Xiao Shan.
- Dotarliśmy! – Chen Xing nie spodziewał się, że będą tak blisko Chi Le Chuan! Głęboko w południowo-wschodnich górach Yin, poza długim i wąskim kanionem, słychać było odgłosy zaciętej wojny! Zabrzmiała trąba, a za nią rozległy się okrzyki ludu Hu, grupa kawalerii wybiegła z kanionu!
Bez słowa Xiang Shu wyciągnął miecz. Kiedy Chen Xing go dogonił, zobaczył legiony żywych trupów poza kanionem!
- Trzymaj się… Xiang Shu! – Krzyknął Chen Xing.
Xiang Shu odwrócił się już na bok i uderzył ostro. Xiao Shan również krzyknął „aowu” i wytrząsnął swoje stalowe pazury na obu dłoniach. Wyskoczył zza wilka i rzucił się w powietrze!
Chen Xing mocno chwycił gigantycznego wilka. Zwierzę zeskoczyło z klifu i ruszyło na skróty, aby przeciąć szyk bojowy. Stado wilków wdarło się do kanionu jak ryczący przypływ. Ludzie Hu, którzy początkowo nie mogli dłużej wytrzymać, ciągle się wycofywali – sytuacja była teraz odwrócona!
- Wielki Chanyu powrócił!
- Wielki Chanyu!
Bicie bębnów wojennych z wnętrza kanionu wstrząsało sercem. Z nowym przepływem energii kawaleria Hu zruszyła z głośnym hukiem! Chen Xing rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu przywódcy armii żywych trupów. Kiedy spojrzał w górę, zobaczył czarnego, opancerzonego generała stojącego na klifie!
Ten projekt czarnej zbroi – to był ten, którego spotkali w Caroshy, książę Donghai, Sima Yue!
- Xiang Shu! Nad tobą! – Krzyknął Chen Xing.
- Daj mi manę! – Odkrzyknął Xiang Shu.
Chen Xing natychmiast aktywował Lampion Serca. Xiang Shu znajdował się w szeregach wroga z żywymi trupami po wszystkich czterech stronach. Potrząsnął swoim ciężkim mieczem i właśnie wtedy, gdy miał go przekształcić w gigantyczny łuk, ciężki miecz niespodziewanie tym razem nie zaświecił jasnym światłem!
Gigantyczny wilk odwrócił się i rzucił w kierunku obrzeży oblężenia! Jasne światło buchało z ręki Chen Xinga, gdy zbliżał się do Xiang Shu. Xiang Shu przerzucił swój ciężki miecz na wrogów, ale stracił potężną moc Lampionu Serca!
- Daj mi manę! – Ponownie krzyknął Xiang Shu. – Nie przychodź!
Chen Xing próbował kilka razy, ale nie mógł obudzić światła na ciężkim mieczu, bez względu na wszystko. Co się dzieje?!, myślał.
- Daj mi manę! – Xiang Shu odepchnął grupę trupów, które nadbiegły. Był już bardzo blisko czarnoskórego generała – mógł go zestrzelić w dół klifu jedną strzałą, ale wsparcie Chen Xinga nie nadchodziło. W końcu wybuchnął gniewem. – Co się dzieje?! Co robisz?! Zrób coś!
- Ja… - Chen Xing otrząsnął się z oszołomienia i krzyknął: - Nie mogę! Odwrót!
Wkrótce potem czarny, opancerzony generał wysoko nad nimi pociągnął za sznurek czarnego łuku – strzała, którą pokrywała czarna mgła, wystrzeliła z hukiem po setkach stopni w kierunku Xiang Shu!
Widząc, że między Chen Xingiem, a Xiang Shu było ponad sto kroków, a Xiang Shi nie mógł zejść z drogi na czas, Xiao Shan przeleciał z boku i jednym pazurem uderzył strzałę!
Kawaleria z tyłu ponownie zatrąbiła w róg. Armia Hu wystrzeliła ogniste strzały, które w jednej chwili zakryły niebo. Ognisty deszcz spadł jak meteoryty, wilki zaczęły się oddalać. Chen Xing krzyknął:
- Uciekaj! Najpierw chroń swoich współplemieńców!
Tak więc Xiang Shu mógł wydać tylko gniewny okrzyk. Pociągnął Xiao Shana i rzucił go na wilka, po czym wycofał się do kanionu.
Armia żywych trupów cofnęła się jak przypływ. Kanion był pełen spanikowanych ludzi Hu. Xiang Shu był podziurawiony ranami od stóp do głów. Używając ciężkiego miecza jako wsparcia, ruszył w kierunku wejścia do kanionu.
Ponad dwieście tysięcy ludzi, nikt nawet nie miał czasu, aby zabrać ze sobą swoje zwierzęta gospodarskie lub kosztowności, wszyscy byli tam stłoczeni. Z wyrazu ich twarzy można było wywnioskować, jak bardzo byli przerażeni podczas ucieczki.
- Gdzie jest Che Luofeng? – Rozejrzał się Xiang Shu.
Nikt nie odpowiedział. Serce Chen Xinga zadrżało.
Tłumaczenie: Aisling
Komentarze
Prześlij komentarz