„Zabrać go! Wylejcie na niego zimną wodę! Przywiążcie go do słupa na dwie godziny!"
Posłaniec drżał z zimna, a kiedy wszedł do złotego namiotu, uklęknął na jedno kolano, mówiąc w wyraźnym języku Xiongnu:
- Cztery morza i prerie to cała ziemia Wielkiego Chanyu, a wszyscy ludzie pod niebem są jego ludźmi. My, Akele, bardzo chwalimy waleczność Wielkiego Chanyu, przywódcę Przymierza Chi Le, mistrza za Wielkim Murem, Największego Wojownika. Moje plemię szuka twojej pomocy. Proszę, ocal nas, to sprawa życia i śmierci.
Kiedy mówił z szacunkiem pokazał czarną drewnianą skrzynię. Cztery pierścienie z kamieniami szlachetnymi zostały starannie umieszczone w środku: niebiesko-zielony, czerwony, ochra-żółta i jadeitowy zielony, wszystkie błyszczały.
Gdy tylko Xiang Shu to zobaczył, wiedział, że posłaniec ma pilną prośbę. Miał na sobie tylko futrzaną szatę, ale nie umniejszało to jego postawie jako króla.
- Zabierz to z powrotem – powiedział głębokim głosem. – Dopóki jest to w mojej mocy, pomogę ci.
Posłaniec wziął głęboki oddech.
- Chodzi o zaopatrzenie medyczne. Coś się nagle stało...
Chen Xing najpierw zauważył cztery pierścienie, a potem pomyślał o zwojach, które przeczytał zamiast swojego shifu. Nagle przypomniał sobie o magicznym artefakcie – zestawie pierścieni cesarskiej pieczęci w czterech kolorach; opis tych czterech pierścieni wydawał się do nich pasować. Krążyły pogłoski, że pierścienie zostały zapieczętowane przez cztery moce: ziemię, ogień, lód i wiatr. Wykonane przez Sogdiana o imieniu Sassan. Na Jedwabnym Szlaku, za czasów dynastii Han, zostały przywrócony przez Zhang Quan. Potem krążyły tam i z powrotem wśród ludzi i ostatecznie zniknęły... W dzisiejszych czasach Duchowe Qi w niebie i na ziemi zniknęło i nie było sposobu, aby je sprowadzić.
- Słyszałeś go? – Zapytał Xiang Shu.
- Co? – Chen Xing odzyskał przytomność.
Xiang Shu przetłumaczył słowa, mówiące, że żona wodza plemienia Akele miała trudny poród, właśnie w tym czasie, gdy byli w drodze na południe do Chi Le Chuan. Rzeka Xarusgol była już zamarznięta, miała cienką warstwę lodu, co utrudniało jej przekroczenie. Burza śnieżna przeszkodziła im jeszcze bardziej, uwięziła plemię w świecie lodu i śniegu.
Ponieważ małżonka była w ciąży, spowolniło to tempo całego plemienia zmierzającego na południe, aby przetrwać zimę, opóźniając ich przybycie do Chi Le Chuan.
Akele byli aroganccy i zawzięci i nie chcieli mieszać się z resztą Starożytnego Przymierza Chi Le, przybywając tylko zimą. Nawet wtedy wybierali tylko oddalone miejsca i rzadko mieli do czynienia z Tiele, Xiongnu, Rouran i innymi Husami. Kiedy nadchodziła wiosna, odchodzili, nigdy nie pozostawiając ludowi Starożytnego Przymierza dobrego wrażenia po sobie. Tym bardziej, że trzy lata temu oni i Rouran walczyli o niektóre rośliny wodne, co doprowadziło do głębokiej, nierozwiązywalnej i krwawej waśni.
- Idziesz czy nie? – Zapytał Xiang Shu. – Che Luofeng, to najlepsza okazja, aby zakończyć waśń krwi.
Che Luofeng nagle roześmiał się gniewnie, wybuchnął wręcz szalonym śmiechem.
- Czy dobrze usłyszałem? Soulu Kong! Co Akele kiedykolwiek zrobili dla Starożytnego Przymierza? Zniknęli, gdy zaczęła się wojna! Jest już za późno, aby przyjść i prosić o pomoc Wielkiego Chanyu! Aby zgładzić całe plemię, oczy nieba naprawdę zostały otwarte! Teraz, kiedy sprawy przybrały taki obrót, biorą jedno pudełko wypełnione zepsutą biżuterią i przychodzą, chcąc porzucić przeszłość!
Twarz Xiang Shu stała się ponura.
- Pójdę z posłańcem, aby się przyjrzeć – powiedział Chen Xing, szukając kompromisu.
Dla Che Luofenga publiczne sprzeciwienie się Wielkiemu Chanyu nie powinno mieć miejsca, ale biorąc pod uwagę, że był jego Andą, Xiang Shu szybko rozwiał swój gniew.
- Czy przyjmiesz poród? – Zapytał Chen Xinga.
Chen Xing oczywiście by to zrobił, ale bał się sprowokować Che Luofenga i Xiang Shu do kolejnej kłótni, więc nie miał innego wyjścia, jak tylko powiedzieć:
- Postaram się jak najlepiej, w każdym razie zamierzałem znaleźć Akele, aby zapytać o drogę, pamiętasz?
- Wydaj rozkaz, zwołaj każdą dywizję, aby przygotować kilka powozów i koni – powiedział Xiang Shu. – Wyruszą, by pomóc Akele przekroczyć rzekę.
Chen Xing posprzątał swoją apteczkę, a kiedy już miał wyjść, Che Luofeng zablokował drogę przed namiotem.
- Ktokolwiek chce im pomóc – zaczął – jest dla mnie wrogiem! Jeśli Hulunbuir nie wyschnie, a góra Helan się nie zawali, niechęć między Rouran a Akele nigdy nie zostanie rozwiązana!
Xiang Shu w końcu wstał i powoli ruszył do przodu.
- Jestem lekarzem, dla mnie słuszne jest ratowanie ludzi – powiedział Chen Xing. – Twoja uraza... możesz to załatwić samodzielnie w późniejszym terminie, nie mam z tym nic wspólnego... Che Luofeng, jeśli naprawdę chcesz się zemścić, dlaczego nie rzucić wyzwania Akele? To tylko kobieta w ciąży...
- Odsuń się – Xiang Shu spokojnie przerwał monolog Chen Xinga ściszonym głosem.
- Shulü Kong – obruszył się Che Luofeng – mówisz poważnie? Czy naprawdę chcesz chronić tego Hana...
Jeszcze nie skończył mówić, gdy Xiang Shu już podniósł rękę. Chen Xing nawet nie zauważył, jak to robi, ale Che Luofeng otrzymał ciężki policzek w twarz!
Ten policzek nie był wyraźny i głośny, ale raczej stłumiony. Xiang Shu użył tylko mniej niż jednej dziesiątej swojej mocy. Che Luofeng został trafiony, jego głowa uderzyła o słup namiotu, a wszyscy mężczyźni jednocześnie krzyknęli!
Chen Xing wiedział, że Xiang Shu jest teraz naprawdę zły i pospiesznie powiedział:
- Nie gniewaj się, jeśli masz coś do powiedzenia, po prostu to powiedz.
- Zabrać go! – Krzyknął Xiang Shu. – Wylejcie na niego zimną wodę! Przywiążcie go do słupa na dwie godziny!
Natychmiast przyszli jacyś podwładni i wyprowadzili Che Luofenga. Chen Xing pośpiesznie wskazał na posłańca Akele.
- Chodźmy, w przeciwnym razie później Rouran wrócą i znowu będą cię niepokoić.
Posłaniec odwrócił się i wsiadł na konia razem z Chen Xingiem. Kiedy już mieli opuścić dolinę, pojawił się Xiang Shu, podążając konno za nimi.
- Xiang Shu! – Chen Xing odwrócił głowę.
Xiang Shu pospieszył konia, więc jechał ramię w ramię z posłańcem.
- Poprowadź powozy – powiedział do niego.
Posłaniec skinął głową. Chen Xing miał wątpliwości wypisane na całej twarzy, ale Xiang Shu po prostu wyciągnął rękę i przeciągnął go do siebie. Chen Xing z przypływem siły, wskoczył na grzbiet konia Xiang Shu i konie rozdzieliły się. Xiang Shu, z Chen Xingiem, poprowadził konia i zanurzył się w świecie pełnym wiatru i śniegu.
- Czy wszystko z nim w porządku? – Chen Xing nie mógł powstrzymać się od spojrzenia wstecz.
- To go uspokoi – odpowiedział Xiang Shu, patrząc na wiatr i śnieg.
Chen Xing przytulił Xiang Shu w talii i razem pogalopowali przez śnieg, który wszystko pokrywał. Po raz kolejny kichnął.
Xiang Shu zwolnił konia, ale Chen Xing powiedział:
- Wyzdrowiałem! Jestem tylko trochę słabszy.
- Czy jest wielu Hanów takich jak ty? – Zapytał Xiang Shu.
- Co? Mówiłem to już wcześniej! Inni ludzie nie są tak słabi jak ja, nie widziałeś innych Hanów?
- Nie znam wielu – odpowiedział Xiang Shu. – Zapytałem, czy wszyscy są tacy jak ty? Czy są typem, który nawet gdy jest tak bardzo zastraszany, nadal rzadko się denerwuje?
- To się nazywa bycie wykształconym i rozsądnym – odpowiedział Chen Xing. – Delikatny i kulturalny! Co to znaczy „zastraszany"!?
- Zimno ci? Chcesz usiąść z przodu?
- Czy z przodu nie jest zimniej?! Chcesz tylko, żeby trzymał cię z dala od wiatru! – Krzyknął Chen Xing.
Xiang Shu kazał Chen Xingowi usiąść przed nim, rozpiął futro, a następnie owinął go w nie. Chen Xing opierał się na klatce piersiowej Xiang Shu i zamiast czuć zimno, temperatura ciała Xiang Shu była w rzeczywistości bardzo wysoka, przypominająca ogień w piecu w nocy, co sprawiło, że stał się śpiący. Na jego ciele unosił się również bardzo słaby zapach krzewu przebiśniegu z zachodniego regionu.
- Jia! – Xiang Shu zachęcił konia do przyspieszenia tempa. Kiedy galopowali przez pole śnieżne, Chen Xing ziewnął, przytulił Xiang Shu w talii, po czym ponownie zasnął. W tym czasie prawie zapomniał, że Xiang Shu był Wielkim Chanyu Przymierza Chi Le. Na wpół śpiący, przypomniał sobie tylko, że Xiang Shu był człowiekiem, na którego czekał i którego szukał od bardzo dawna, jego Obrońcą, Bogiem Wojny.
Wyglądało to tak, jakby przez całe życie czekał na Chen Xinga, że się dla niego urodził. Zapalił Lampion Serca, aby oświetlić mroczną noc Saibei[1] i jechali z wiatrem w kierunku krańców Boskiej Krainy.
[1] Odnosi się do obszarów na północ od Wielkiego Muru, gdzie żyły plemiona koczownicze.
Nad rzeką Xarusgol; pośród bezkresnego wiatru i śniegu Xiang Shu zostawił konia na brzegu. Obudził Chen Xinga, odłożył tarczę, a następnie kazał mu na niej poczekać.
Chen Xing był zdezorientowany, nadal nie do końca się obudził.
- Co? – Zapytał odwracając się.
- Koń nie da rady się przedostać, lód jest zbyt cienki! – Odpowiedział Xiang Shu.
Xiang Shu najpierw odszedł, po czym ruszył z powrotem w stronę Chen Xinga. Wyskoczył w powietrze i przytulił go od tyłu. Z pomocą siły tego wyskoku ruszyli.
Z trzaskiem dwaj mężczyźni na tarczy ruszyli do przodu po rzece, sprawiając, że Chen Xing krzyknął ze zdumienia. Xiang Shu był szybki jak błyskawica, wysiłki, których używał, były w sam raz, za nimi warstwa lodu rozpadała się na mniejsze kawałki, ale obaj mężczyźni nadal byli cali i zdrowi. Lodowata woda Xarusgol uniosła się w niebo, gdy wiał gwałtowny wiatr. W tym momencie Chen Xing wydawał się słyszeć jakiś dźwięk wydobywający się z głębi jego serca.
W mgnieniu oka Xiang Shu z powodzeniem przemaszerował brzegiem rzeki. Chen Xing odwrócił głowę i zobaczył, że woda rzeki ponownie się podniosła, całkowicie połykając już pokruszony lód.
- Masz za dużo odwagi! – Krzyknął Chen Xing. – A co, gdybyśmy upadli?
Xiang Shu wygodnie założył tarczę z powrotem na plecy, a następnie pociągnął za sobą Chen Xinga, aby przejść przez śnieg. Chen Xing nagle poczuł, że znów trzeźwo myśli, widząc, że Xiang Shu dzierży wyjątkowy qinggong[2], a im więcej o tym myślał, tym bardziej się bał.
[2] To technika w chińskich sztukach walki, w której mistrzowie sztuk walki mają zdolność poruszania się szybko i lekko z nadludzką prędkością oraz wykonywania ruchów przeciwstawiających się grawitacji, takich jak ślizganie się po powierzchni wody, wspinanie się po wysokich ścianach i drzewach.
- Dlaczego jesteś taki gadatliwy? – Niecierpliwił się Xiang Shu.
W niezbyt dużej odległości widać było grupę postawionych namiotów. W końcu dotarli do obozu Akele. Ktoś zobaczył Xiang Shu i natychmiast dmuchnął w róg. Król plemienia czekał z niecierpliwością, więc szybko nakazał grupie wojowników, aby to sprawdzili. Widząc, że to Xiang Shu, natychmiast zaczęli krzyczeć.
Tłumaczenie: Aisling
Poprzedni rozdział Następny rozdział
Komentarze
Prześlij komentarz